Ledwo żyję. Nie pamiętam kiedy byłam taka chora. Od soboty cały czas śpię i nie wychodzę praktycznie z łóżka, nie mam siły nawet przejść do drugiego pokoju, żeby obejrzeć tv. Kręci mi się w głowie i mam gorączkę 39 stopni. Śpię, budzę się na chwilę, wchodzę na internet i znowu śpię. 
Ileż można? Jeden dzień rozumiem, ale cztery? Dodatkowo ledwo mówię i kaszlę tak, że budzę całe osiedle w nocy, aż się dziwię, że nikt z sąsiadów nie zadzwonił na pogotowie, że się duszę bo tak to właściwie wygląda. Kaszlę i kaszlę, jestem po tym zmęczona bardziej niż po 30 min cardio :( 
Dzisiaj zmusiłam się do jakiejkolwiek czynności i postanowiłam obejrzeć serial, tak tak bardzo wymagające, ale nie stać mnie w tym stanie na nic innego, choć z serialem też nie poszło zbyt dobrze. Jeden odcinek co za wyczyn i znowu poszłam spać.. Szkoda, że nie można wyspać się na zapas, byłabym w mega formie na cały miesiąc :) 
Dobra! Koniec użalania się. 
Na początku stadium mojej choroby z Martą przeznaczyłyśmy cały dzień na zdjęcia, dlatego też mogłam wykonać kilka stylizacji, by w końcu być systematyczną. 
Strasznie się z tego powodu cieszę, ponieważ teraz z przyczyn zdrowotnych posta nie byłoby chyba całe wieki. 
PS Bardzo Wam dziękuję za polecenie odmóżdżającego serialu The Carrie Diaries, właśnie o coś takiego mi chodziło.
Wy to jesteście :) Zawsze pomocni, zawsze obecni, zawsze do usług :) 
Dziękuję Wam! 
Za to i za tamto, za wszystko :) 
Za hejty też, bo przynajmniej się uodporniłam.
Buziaki
 

 


